Szukaj na tym blogu

piątek, 4 października 2013

Instrukcja sadzenia nasion drzewa Moringa.


Szperając po Internecie można spotkać różne wersje jak sadzić ziarna drzewka zwanego "Cudownym drzewem Moringa".
Przyznam szczerze, że gdy pierwszy raz tego roku wczesną wiosną zetknęłam się z Moringą, wiedziałam, że muszę mieć to drzewko...  i nie żałuję. Na wiosnę znów zamierzam kupić ziarna i wysadzić. Mam nadzieję, że następnym razem zrobię to lepiej.

Moje 2 Moringi powędrują z działki do mieszkania, gdyż zimy nie lubią. Szkoda,  gdy rosły w ziemi było im bardzo dobrze.  Poza tym, gdy będę je przycinać, nie mogę liczyć na kwiaty i owoce.
Największa sięga powyżej okna. Będzie ścinana od góry i zjadana. Ścięcie od góry ma spowodować, aby bardziej rozwijały się dolne partie, a drzewko nie było zbyt wysokie.

 Wysiewałam ziarna wg. instrukcji jakie znalazłam w Internecie. Nie wszystkie ziarna mi wzeszły, były też takie, które wzeszły, zmarnowały się jednak przez obfite deszcze.

Podam 2 wersje wg. których wysiewałam ziarna drzewa Moringa.

1-sza Instrukcja sadzenia.
http://youtu.be/76K7gK2hVDU

Kiełkowanie ziaren.
* ziarna namoczyć w wodzie na 24 godziny,  przez noc, niektórzy moczą 48 godzin. Moje ziarna moczyłam (nie wszystkie moczyłam i też wzeszły) przez noc i pół dnia.
* osączyć ziarna z wody na sitku
* wg. instrukcji na powyższym filmiku, do kiełkowania najlepiej użyć pojemników ze szczelną pokrywką, np. opakowań po żywności. Pokrywka powinna być jasna, aby można było obserwować jak ziarna sobie radzą, czy mają odpowiednią wilgotność i czy kiełkują. Po paru dniach powinny puścić małe kiełki.
Pudełka należy wyłożyć recznikiem papierowym lub papierowymi chusteczkami (jak przy kiełkowaniu rzeżuchy).
Nie ma być za dużo wody, ale podłoże papierowe ma być cały czas wilgotne.

Drugi filmik pokazuje jak wysadzać do doniczek zakiełkowane ziarna.
http://youtu.be/bRntojB6wHQ

Diniczki wyłożyć papierem, aby ziemia nie wysypywała się przez małe otworki w doniczkach.
Firma, która prezentuje swoje sadzonki nie zdradza jakiej ziemi używa - jest to ich mieszanka.(link: http://www.moringaspirit.com/). 
(Z innych źródeł wiem, że Moringa preferuje gleby piaszczyste, toleruje również gliniaste. Na dno doniczki dobrze jest wyłożyć kamyczki, aby był dobry drenaż. PH gleby pomiędzy 5.0-9.0.)
Ziemię w doniczce lekko uklepujemy, aby upewnić się, że nie ma kieszeni powietrza. Palcem robimy mały otwór na około 1 cal głębokości i ostrożnie umieszczmy skiełkowaną sadzonkę.
Nie należy umieszczać sadzonki zbyt głęboko, korzenie potrzebują dużo miejsca dla wzrostu i rozwoju. W razie potrzeby dodać więcej ziemi.
Gdy roślinki wyrosną, korzenie zajmują sporo miejsca w doniczce, są silne i zwarte. Można doniczkę podnieść trzymając za łodygę. Oczywiście ostrożnie, aby nie uszkodzić korzeni. 
   
---
2-ga Instrukcja sadzenia.

* Nie moczyć nasion, nie usuwać twardej skorupki z ziarna i białych 'skrzydełek' (ostatni filmik pokazuje metodę z usuwaniem skorupki)
* Nasiona sadzimy w miarę głębszym i w sporym pojemniku na głębokosć ok. 1 cala, ziemia ma być piaszczysta, zmieszana ze sciółką lub organic ogrodnicza.
W pełnej ekspozycji na słońce i ciepłe środowisko.
Doniczki ustawić na czarnym plastikowym worku na śmieci, aby utrzymać ciepło, aż nasiona zakiełkują.
Podlewać z umiarem codziennie przez ok. 2 tygodnie, dopóki nasiona nie zakiełkują. Woda nie może się przelewać!
Wzrost zależy od słonecznych dni.
Moringa jest odporna na susze, lecz nie toleruje mrozu.
W zimie musi być w pomieszczeniu, wiosną można wystawić na zewnątrz. 

Na koniec jeszcze inny filmik pokazujący od początku do końca jak obchodzić się z Moringą. Każdy może wypróbować i  znaleźć metodę najlepszą dla siebie.
http://youtu.be/_ta4UKZ9Mdc
***
Moje doświadczenie z Moringą jest jeszcze bardzo małe. Poznaję ją i zaczynam doceniać. To co zauważyłam po tak krótkim czasie, to napewno wyraźny wzrost odporności.
Poza tym 3 lata temu pojawił się u mnie problem zdrowotny, który mnie coraz bardziej niepokoił. Okresowo miałam nerwobóle w lewej nodze, rozprzestrzeniające się po ciele, które pojawiały się nagle i trwały początkowo jeden dzień, z czasem okres ten przedłużał się nawet do trzech dni. Najpierw podejrzewałam, że może nadwyrężyłam mięsień, lecz po dłuższym czasie byłam pewna, że to nie były przeforsowania, lecz jakieś poważniejsze schorzenie o podłożu neurologicznym. Bóle pojawiały się nagle, czy robiłam coś, czy nic nie robiłam męczącego i same znikały. Najpierw pojawiały się bardzo sporadycznie, później często, nawet co 2 tygodnie. Podejrzewałam nawet, że może to być stwardnienie rozsiane, ze względu na powtarzające się nawroty i remisje. W czasie ataku czułam się również ogólnie bardzo źle. Nie byłam u lekarza, więc to są moje osobiste przypuszczenia jeśli chodzi o diagnozowanie. Podejrzewałam również, że może to być 'tylko' brak jakichś minerałów czy witamin.

Od czerwca nie miałam żadnych ataków. Prawie o nich zaczynam zapominać. Wcześniej bałam się wyjść z domu, żeby w drodze nie chwycił mnie nerwoból, który bardzo utrudniał mi chodzenie. Między innymi z tego względu zaprzestałam również główne moje blogowanie, aby się nie przemęczać, a więcej zadbać o relax.
Obecnie czuję się bardzo dobrze. Zastanawiam się, czy to nie zasługa tego cudownego drzewa, znanego i wykorzystywanego w medycynie naturalnej od bardzo dawna, a dzisiaj zajmują się nim bardzo poważne instytucje naukowe. Kupując ziarna do posadzenia, kupiłam również paczkę proszku moringa, który zażywam od kwietnia, 2 razy w tygodniu po łyżeczce z zielonym szejkiem. Nie kojarzyłam tego z moringą, ale wiem, że nic w moim stylu życia i odżywiania nie zmieniło się. Doszła tylko moringa ze względu na to, że spodobało mi się drzewko Moringa, na które przypadkowo natrafiłam. Nie liczyłam na nic, na żadne cuda, wiem, że jest wiele produktów przeraklamowanych, chciałam tylko mieć drzewko i także poznać smak proszku z liści moringi. Na moje własne plony, jeśli takowe będą, muszę jeszcze poczekać.

Dodam, że obecnie, gdy moje drzewka moringowe już są dosyć duże, najbardziej lubię skubać im listki i zjadać prosto z drzewka - jeszcze oszczędnie, 2-3 listki, gdyż jest ich mało. Dwa drzewka jednak już sporo obskubałam. Świeże listki mają delikatny, lekko cytrynowy smak. Proszek ma smak zbliżony do smaku trawy.
Lubię też herbatę z liśćmi moringi i mięty, o czym już wspominałam w poprzednim poście.

Do tematu cudownego Drzewa Moringa będę jeszcze wracać. Temat jest długi.

6 komentarzy:

Elena pisze...

Łał ! Jakie szczegółowe instrukcje. Do koloru, do wyboru : )
Już nie mogę się doczekać aż ujrzę nasiona moringa, które specjalnie dla mnie przyfruną z Ameryki. Nie przypuszczałam, że to tak wielkie przeżycie : )

Drzewka są przepiękne i niepowtarzalne. Zarówno w wyglądzie, jak i w zastosowaniu. Jak wyrosną, będą miały honorowe miejsce : ) Dzięki Krysiu za ten żywy prezent !

krystyna pisze...

Elenko, mam nadzieję, że chociażby mały plonik będziesz miała.
Moim zdaniem (pamietaj, jeszcze nie jestem ekspertem)
popróbuj różnych wersji wysiewu nasion. Wysiewaj je od razu do doniczek, np. po dwa ziarna do każdej. Najlepiej zapisz przy każdej doniczce datę wysiewu i czy ziarna moczyłas i jak długo, czy nie moczone, czy moczone w słoiku, czy w pudełkach zamkniętych.
Wtedy będziesz wiedziała, które wzejdą najszybciej, ... ewentualnie, które nie wzejdą. Pierwsze roslinki mogą pojawić się już po dwóch tygodniach.
Jesli inne nie pojawią się, daj im szansę czekając nawet ok. 3 miesiące.
Niektórzy amatorzy tego drzewka preferują wysadzanie ziaren bez namaczania. Proces wzejscia trwa dłużej, ale podobno tak jest zachowany naturalny proces rozwoju/narodzin nowej roslinki.
Porównują to do poczwarki, która się męczy, ale po tym procesie jest piękny motyl. Gdyby mu pomagać w przyjsciu na swiat, pożytek byłby raczej marny.

Cokolwiek Ci się nasunie na mysl w związku z wysadzaniem - pytaj.

Aha, do ziemi na zewnątrz nie wysadzaj, już jest za zimno.

Na koniec króciutki filmik 'Przeobrażenie'.
http://youtu.be/xPCjBKszox4

Elena pisze...

ha ha ha :D
Ten filmik bardzo wiele mi wyjaśnia.
Mam ostatnio wilczy apetyt i jem dosłownie wszystko co aktualnie mam pod ręką. Bardzo mnie to martwiło, że nie mogę tego opanować.
Po obejrzeniu tego filmiku jest dla mnie jasne, że dzięki temu mam szansę się przemienić w pięknego motyla : )
Kto by pomyślał . . . czuję się rozgrzeszona : )

krystyna pisze...

Nie martw się Elenko, ja też tak mam jesienią. Musimy przed zimą troszkę otulić kosci. Tak robi cała przyroda.
Też mam największy apetyt własnie teraz. Żadne dłuższe oczyszczanie nie sprawdzi się, więc już nic na tą porę nie planuję.

Jeszcze z tydzień i możemy zacząć dalszy proces przeobrażania się w piękne motylice.

krystyna pisze...

Zaczerpnęłam trochę informacji z różnych komentarzy na temat jak sobie radzić z wysiewem nasion. Opinie są różne, przeważa jednak metoda na zasadzie 'poczwarki i motyla'. Czyli - nie obierać z łupki. Po usunięciu łupki ziarna zazwyczaj nie kiełkują, przynajmniej u niektórych osób. Namoczyć jednak można, niektórzy sugerują moczenie w filtrowanej wodzie (bez chloru) przez 24 godziny.

Podobno ważne jest również sprawdzenie gdzie jest góra, a gdzie dół nasionka. Na dole można doszukać się małego punktciku i tym końcem powinno się umieszczać ziarno w ziemi. Nie wiedziałam o tym, następnym razem będę zwracać uwagę na stronę z punkcikem.

Elena pisze...

Bardzo przydatne informacje.
Dzięki !